- Boże Hermiona to straszne ! - to jedyne słowa na które zdobyła się najmłodsza latorośl Weasleyów. Panna Granger opuściła smutno głowę. Nie wiedziała co ma w tym momencie zrobić. Siedziały w kawiarni już od dobrych dwóch godzin i przez ten czas Hermiona cały czas opowiadała jej o wizycie w Ministerstwie i o tym jak się przez to czuje.
- Ja wiem Ginny, najgorsze jest to, że nie chciał mi powiedzieć kim są ci ludzie.. tak jakby bał się, że przeżyję szok czy coś w tym stylu. - dziewczyna była coraz bardziej roztrzęsiona. Po swoich ostatnich słowach rozpłakała się na dobre. - I jak ja mam to powiedzieć Harry'emu i Ronowi...
Jej cichy szloch rozniósł się po całej kawiarni. Rudowłosa przyjaciółka otoczyła ją ramieniem starając się pocieszyć.
- Nie płacz kochanie, na razie nic im nie mów. Jak już się dowiemy kto to jest wtedy to zrobimy. Jeśli chcesz będę mogła ci towarzyszyć przy tym spotkaniu jak już się na nie zdecydujesz. - Ginevra uśmiechnęła się do dziewczyny pokrzepiająco i przytuliła jeszcze ciaśniej.
- Naa naprawdę ? - spojrzała na nią zaszklonymi oczami. - Ja myślę.. że.. że to trzeba załatwić jak najszybciej.. przed szkołą.
Przyjaciółka zgodziła się z nią prędko i zamówiła kolejną kawę. Postanowiła nie opuszczać jej dzisiaj. Spędzą razem dzień tak, aby dziewczyna zapomniała o wydarzeniach w Ministerstwie.
Po półgodzinie postanowiły powrócić do domu starszej gryfonki i odpocząć trochę. Ginny zaplanowała wyciągnąć Hermionę na imprezę do ich ulubionego klubu. Ale żeby pójść potańczyć dziewczyny musiały mieć siły. We dwie przygotowały obiad w obszernej kuchni panny Granger. Znajdował się tu zlew o dużym zbiorniku i ociekaczu. Szafki były z sosnowego drewna natomiast blaty były marmurowe. Kasztanowłosa po wojnie otrzymała duże wynagrodzenie pieniężne dzięki czemu mogła sobie pozwolić na nie duży ale też nie mały dom na magicznych przedmieściach Londynu. W kuchni znajdował się też piekarnik na wysokości twarzy dzięki czemu nie musiała sie do niego schylać. Płyta elektryczna do gotowania potraw, wyspa z barowymi krzesłami, duża liczba szafek i zmywarka, z której często korzystała. Mimo, iż była czarownicą nie korzystała z magii w kuchni, wolała nie igrać z ogniem, nie trudno o pożar. W kuchni były też dwa przejrzyste okna wychodzące na duży ogród. Kafelki były koloru kremowego, pasowały idealnie do zasłonek tego samego koloru. Jej kuchnia tak na prawdę była tylko aneksem kuchennym znajdującym się w obszernym salonie. Dzięki temu rozwiązaniu było bardzo przejrzyście i swobodnie przechodziło się od drzwi wejściowych aż po tarasowe gdyż na parterze nie było ścian, tylko jedna ścianka układająca się w sześcian przy wejściu do salonu. Służyła jej jako miejsce na zdjęcia i klucze. W salonie znajdował się także duży jadalniany stół z sześcioma krzesłami, stał na wprost drzwi ogrodowych. Pod największą ścianą stał duży telewizor i regał na książki oraz średnich rozmiarów kominek. Stały na nim fotografie magiczne i te zwykłe mugolskie. Przedstawiały ją z przyjaciółmi i rodzicami od najmłodszych lat. Na przeciwko stała duża kanapa, dwa fotele i stolik do kawy. Na wprost od drzwi frontowych znajdowały się schody prowadzące na pierwsze piętro.
Dziewczyny urzędowały w tym momencie przy kuchence a w tle leciał jakiś program w mugolskiej telewizji. Gotowały gulasz wieprzowy z warzywami. Po jakimś czasie posiłek był gotowy a one usiadły przy stole i rozpieszczały swoje podniebienia.
- Jak się czujesz ? - spytała w końcu Ginny.
- A jak mam się czuć ? - powiedziała niezbyt uprzejmie Hermiona. - Jestem skołowana i nie bardzo ogarniam co się w tym momencie dzieje.
- A wiesz już co masz zamiar zrobić? Chcesz ich poznać ?
- Nie wiem... chyba tak, w końcu to niby moja rodzina... Chociaż to szuje. - w głosie gryfonki dało się wyczuć pogardę.
- Może nie są takimi złymi ludźmi ? Może nie mieli wyboru. Miona ja nie chce ich usprawiedliwiać z ich czynów, ale uważam że jednak powinnaś przemilczeć fakt ich przynależności do Tego Którego Imienia Się Nie Wymawia...
- Wiem.
Już więcej nie poruszały tego tematu. Hermiona wspomniała jej jeszcze, że spotkała Malfoya. Ale później unikały już tematu śmierciożerców. W między czasie dziewczyna napisała list do Ministra Magii z prośbą o spotkanie z jej biologiczną rodziną. Po dwóch godzinach zaczęły się przygotowywać do wyjścia. Starsza z nich ubrała sukienkę bombkę do połowy uda o kolorze lawendowym. Dobrała do tego czarne bolerko i tego samego koloru wysokie szpilki. Założyła srebrne kolczyki i pasujący do kompletu naszyjnik. Użyła perfum o zapachu dzikiej róży i ułożyła włosy w perfekcyjne loki. Ginny założyła sukienkę koktajlową o kolorze pasującym do jej włosów. Czarne botki na koturnie i złoty komplet biżuterii. Użyła także kwiatowych perfum. Włosom natomiast pozwoliła delikatnie opadać na jej ramiona.
Tak perfekcyjnie wystrojone ruszyły do klubu Mojito.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym samym czasie w klubie Mojito chłopak o platynowych włosach czekał na swojego kumpla. Ubrany był w niebieskie jeansowe spodnie, tego samego koloru koszulę i czarną marynarkę. Jego włosy były ułożone w artystycznym nieładzie. Nonszalancko siedział w loży i czekał. Tracił już cierpliwość. Jego najlepszy przyjaciel spóźniał się już ponad pół godziny. To nie wybaczalne by on musiał na kogoś czekać. Młody Malfoy po chwili znudził sie czekaniem i ruszył na parkiet wyrwać jakieś laski. Zauważył dwie atrakcyjne sztuki, rudą i szatynkę. Ruszył w ich kierunku jednak po chwili się zawahał. Rozpoznał w nich dwie gryfonki, zdrajczynie krwi wiewiórę Weasley i tą szlamę Granger. W ostateczności postanowił jednak do nich podejść, skoro czeka na kumpla to przynajmniej będzie mógł się zabawić chwilę ich kosztem. Pewnym krokiem ruszył w ich stronę.
- Witam szlamę i wiewiórę. Co przywiało do takiego dobrego klubu takie gówno. Chyba przestanę tu przychodzić skoro wy tu bywacie. - powiedział szyderczo się do nich uśmiechając. Dziewczyny postanowiły go jednak zignorować. Nie chciały psuć sobie humoru.
- Pieprz się Malfoy i zostaw nas w spokoju. - ryknęła na niego Ginny i pociągnęła Hermionę w stronę baru. Chłopak się jednak nie poddał i ruszył za nimi.
- No proszę, takie przykładne dziewczynki a piją alkohol. - skomentował ironicznie fakt, że właśnie zamawiały drinki. - Nie ładnie.
- A co cie to w ogóle interesuje ? - zapytała w końcu Hermiona. - Odpuść dziś i proszę choć raz nie psuj mi humoru.
- Ale ty nie rozumiesz, że to moje powołanie i to sprawia mi przyjemność ?
- Koło dupy mi to fruwa. - odparła gniewnie, zapłaciła za drinki i poszła na tyły sali razem z przyjaciółką. Draco uznał, że jeśli Granger mu dziś tak słabo odszczekuje to nie będzie na nią tracił czasu. Wrócił do loży by czekać dalej na kumpla. W między czasie obserwował tańczących ludzi. Po jakichś piętnastu minutach pojawił się jego kolega z Ognistą Whiskey. Zdyszany usiadł koło kumpla i podał mu trunek.
- Lepiej pij Smoku bo mam dla Ciebie ważną wiadomość. - ciemnoskóry chłopak spojrzał na niego poirytowany.
- Co się dzieje Diable? Kazałeś na siebie długo czekać. - dodał z ironią blondyn.
- Stary mam siostrę !
Akcja powoli się rozkręca :D super! Nie podobają mi się teksty Malfoya. Cham i prostak :D nie mogę się doczekać aż Hermiona zrobi mu krzywdę haha.
OdpowiedzUsuńŚwietny rodzial tylko nie skupiaj się na takich szczegółowych opisach.
Pozdrawiam,
Agata
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń