Ostry ból głowy i suchość w ustach. To objawy typowego kaca. Skutki nadużycia alkoholu, które właśnie odczuwał Blaise. Jednak chłopak postanowił nic sobie z tego nie robić. Wyciągnął się wygodnie na łóżku, zawinął kołdrą aż po samą szyję i obrócił na drugi bok. Niestety napotkał swoją głową jakąś przeszkodę. Poczuł coś mokrego na ustach i ze zdziwieniem otworzył szybko oczy. Od razu tej decyzji pożałował, poranne letnie słońce źle działało na jego wrażliwe oczy. Gdy już odzyskał wzrok spojrzał na dziewczynę leżącą przed jego twarzą. To jej usta przed chwilą musnął swoimi. Zamrugał kilkukrotnie a z jego gardła wydobył się cichy pisk rozpaczy.
- Granger? Żyjesz?- szturchnął ją lekko, po czy pospiesznie się od niej odsunął. Ubrana była w to samo co miała na sobie w klubie. Sukces, przynajmniej do niczego nie doszło. Pomyślał z ulgą. Jednak po chwili coś mu się przypomniało. Odchylił lekko kołdrę i spojrzał na swoje ciało. Przerażony odkrył że jest golutki tak jak Pan Bóg go stworzył.
-Cholera ! - zaklął do siebie siarczyście siadając na łóżku. - A miałem takie spokojne życie. To sobie przesrałem. Draco mnie zabije za tą szlamę a wiewióra nigdy już nie zechce. No i na co było mi tyle pić. Merlinie drogi pomóż mi i spraw żeby to był tylko sen!
- Diable stul już ten swój pysk ! - warknął z podłogi jakiś zachrypnięty głos. Blaise po chwili zastanowienia stwierdził, że musi to być Malfoy. - Twój lament nie daje mi spać. Błagam o litość !
Brunet nachylił się nad Hermioną i spojrzał na podłogę. Na prowizorycznym legowisku stworzonym z koca i poduszki leżał skulony blondyn. Był w samych bokserkach i rozpiętej do połowy koszuli. Zwinięty w pozycji embrionalnej trząsł się cały jak osika, najprawdopodobniej było mu piekielnie zimno. Blaise spoglądał na niego ze zdziwieniem. W duchu śmiał się z niego potwornie, ta sytuacja w tym momencie bardzo go bawiła pomimo swojej pozycji. Blondyn wyglądał po prostu komicznie.
- Cholera wyglądasz uroczo Smoczku - zaśmiał się z niego robiąc słodką minę. Po chwili dostał poduszką w twarz. To jednak sprawiło, że jeszcze bardziej zaczął się śmiać. - Ta agresja pogłębia twój urok.
- Zamknij się ! - ryknął na niego powoli siadając. Spojrzał na śpiącą dziewczynę i wskazał ją swoim bladym palcem. - To wszystko jej wina ! Ta szlama zwaliła mnie z łóżka od razu jak się tylko położyła ! Jak ona w ogóle śmiała to zrobić ?!
- Haha, czyżbyś się do niej dobierał ? - Zabini spojrzał na niego zagadkowo. Jednak wzrok młodego Malfoya był zabójczy, więc chłopak od razu spoważniał.
- Czyś ty do reszty zwariował ?! - napuszył się cały z oburzenia wstając z podłogi. - Nawet jej palcem nie tknąłem ! Może przez chwilę miałem na to ochotę ale wtedy jej stopa wylądowała na mojej twarzy i runąłem na ziemie ! A ty mi nawet nie pomogłeś ! Byłeś zajęty tą głupią Weasley !
Brunet znowu ryknął śmiechem. Takie zachowanie Dracona bardzo go bawiło. Jego arystokratyczne "foszki" i narzekania były idealnym sposobem na poprawę humoru. Zaczęły już go powoli irytować jak słuchał ich dzień w dzień prawie od dziecka, ale teraz się z nich bardzo cieszył. Jego skargi wskazywały na to, że to jednak wiewióra go rozebrała a nie panna Ja-Wiem-To-Wszystko-Granger. W duchu się bardzo na to ucieszył ale w pewnym momencie coś mu przestało pasować.
- A skoro mówimy już o rudej, to gdzie ona do cholery jest ? - obrzucił cały pokój wzrokiem, nawet spojrzał pod łóżko ale nigdzie nie było żadnego śladu po dziewczynie. Jedyne co wskazywało na jej obecność w tym miejscu były części garderoby porzucone na podłodze tuż obok jego.
- A co mnie to interesuje. Jestem zmęczony. Jest mi zimno. A na dodatek bolą mnie plecy. - blondyn zaczął swoje wyliczenia podchodząc do łóżka. - Mam już tego dość. Marzę tylko o tym żeby położyć się do łóżka. Już mnie nawet nie interesuje to, że szlama w nim leży. Zabini zrób mi miejsce do cholery. Jeszcze mam kaca jak cholera. A jedyne co pamiętam to ten zasrany upadek na podłogę. - opadł ciężko miedzy nimi i zabrał kołdrę przyjacielowi. Zdziwiony wybałuszył na niego swoje błękitne oczy. - BLAISE TY ZBEREŹNIKU JAK ŚMIAŁEŚ SPAĆ NAGO ! CZY CIEBIE DO RESZTY POGRZAŁO JUŻ !? CHORY JESTEŚ CZY CO ?! TO NIEELEGANCKO ! WEŹ TEN SWÓJ GOŁY TYŁEK I ZJEŻDŻAJ STĄD !
Po chwili bez skrupułów zepchnął go z łóżka i wskazał palcem na drzwi. W tym samym momencie Hermiona się przebudziła i cisnęła w blondyna poduszką.
- Chce spać... - wymamrotała i przekręciła się na drugi bok nic więcej nie mówiąc. Chłopcy (o dziwo ?!) posłusznie wykonali jej prośbę. Brunet pozbierał swoje rzeczy z podłogi, ubrał się w biegu i wyszedł z pokoju. Draco natomiast położył się jak najdalej od niej i udał w objęcia Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Młoda panna Weasley krzątała się po kuchni przyjaciółki w samej bieliźnie przygotowując śniadanie. Może i nienawidziła tych Ślizgonów ale mama nauczyła ją, że gości trzeba zawsze traktować jak najlepiej, nie zważając na to kim są. W końcu same ich zaprosiły, a oni dali im dużo rozrywki. Stała właśnie przy kuchence i smażyła jajka, gdy dołączył do niej brunet.
- Mogłabyś mi przypomnieć co stało się dzisiejszej nocy ? - spojrzał na nią tępo zakładając ramiona na piersi. Najwyraźniej bardzo się niecierpliwił co bardzo rozbawiło dziewczynę.
- Czyżbyś nie pamiętał ? - droczyła się z nim bez skrupułów. - Tego striptizu z Malfoyem też nie pamiętasz ?
- Jakiego striptizu ?! - złapał się za pierś siadając na krześle. Ze zdenerwowania zaczął dyszeć. - O.. o czym ty mówisz...?
- No o waszym egzotycznym tańcu - zaśmiała się z niego melodyjnie. Chłopak spojrzał na nią przestraszony. Jego nieporadny wyraz twarzy nie pozwolił w jakiś sposób jej znęcać się dłużej nad nim. - Nie, no tylko żartuje. Upiliście się tak z tym drugim debilem, że nie pozwoliłyśmy wam wracać samym do domu, jeszcze coś by się wam stało idioto. - tłumaczyła powoli rozbawiona. - Deportowaliśmy się wszyscy tutaj. Uznałyśmy że położymy was z Hermioną do łóżka. Oczywiście nie daliście się rozebrać. Malfoya dałyśmy radę tylko do połowy, ty natomiast zacząłeś krzyczeć, że sam potrafisz, - zaśmiała się głośno na wspomnienie nocy. - rozebrałeś się do rosołu kretynie. Pociągnęliście biedną Hermionę na łóżko i mocno oboje przytuliliście. Jakimś sposobem udało jej się zwalić fretkę na podłogę, a ten pacan od razu zasnął jak otumaniony. Zrobiłam mu legowisko jak dla prawdziwego zwierzęcia w klatce i położyłam się obok was. Miona już zasnęła a ty się obróciłeś w moją stronę coś mamrocząc o jakiejś swojej siostrze po czym zasnąłeś jak dziecko. Ot cała historia.
Chłopak jeszcze długo po tym jak ona przestała mówić patrzył się na nią w szoku. Jak to wszystko mogło się wydarzyć. To przez ten stres i nadmiar alkoholu we krewi, to pewne. Po jakichś piętnastu minutach uspokoił się i zaczął obserwować poczynania rudej dziewczyny. Nakładała właśnie jajka na talerz, który chwilę później położyła tuż przed nim.
- Smacznego. Chcesz może herbatę albo kawę ? - uśmiechnęła się do niego nieśmiało. Chłopak nie potrzebował długo się zastanawiać, od razu poprosił o dużą, mocną i czarną kawę. Kofeina od razu postawi go na nogi. Ginevra zabrała się za jej przygotowanie. Pięć minut później po całym salonie i kuchni rozchodził się piękny aromat kawy. Nalała dwa pełne kubki i jeden podała chłopakowi. Cicho mruknął podziękowanie i zabrał się za posiłek. Dziewczyna nic się do niego nie odzywając upiła spory łyk, postawiła kubek z kawą na blacie i ruszyła w stronę schodów. Przeszła przez długi korytarz i bez pukania weszła do sypialni dziewczyny. Na łóżku leżały dwie osoby tak jak je tu zostawił Blaise z tą różnicą, że blondyn przytulał się do pleców panny Granger, która przestraszona próbowała sie uwolnić z jego objęć.
- Wyglądacie słodko. - zachichotała najmłodsza latorośl Weasley'ów.
- Ginny zamknij sie i mi pomóż ! - Hermiona w akcie paniki wyciągnęła w kierunku przyjaciółki swoje ręce. Ta jednak nic sobie z tego nie zrobiła. Najpierw postanowiła się ubrać.
- Nic ci nie będzie jak ten głąb jeszcze chwilę cie poprzytula. - zaśmiała się złowieszczo.
- Ginevro Weasley jesteś potworem ! - załkała cicho.
- No już idę, idę. - westchnęła dziewczyna szybko się ubierając. Powoli podeszła do Malfoya i z lekkim wahaniem uszczypnęła go w bok. Reakcja była natychmiastowa. Blondyn wręcz odskoczył od Hermiony co pozwoliło jej swobodnie wstać z łóżka. Stanęła obok swojej przyjaciółki i spoglądała na chłopaka niczym na przestraszone zwierze w klatce.
- Zapraszam na śniadanie. - powiedziała Ginny i pociągnęła panne Granger w kierunku drzwi pozostawiając Dracona samego w pokoju. Skołowany chłopak jeszcze chwilę siedział otępiały na łóżku, po jakimś czasie wziął się jednak w garść. Ubrał się i zszedł na parter. Podziękował jednak z śniadanie tłumacząc się, że nie da się otruć szlamie i zdrajczyni krwi, po czym wyszedł. Zabini dokończył posiłek i podążył jego śladem uprzednio jednak dziękując.
Dziewczyny zasiadły na kanapie z kubami kawy. Wzięły ze sobą ciepły koc i włączyły jakiś mugolski program telewizyjny. Jakaś blondynka zapowiadała prognozę pogody na przyszły tydzień. Ostatni tydzień wakacji zapowiadał się deszczowy natomiast początek września miał być piękny tak jak nigdy. Ha, cóż za ironia. Jak na złość wtedy kiedy poznam moją prawdziwą rodzinę i zapewne spędzę z nią ostatnie dni wakacji musi padać a jak idę do szkoły to ta durna pogoda rozpieszcza Londyn. Co za bzdura. pomyślała z przekąsem Hermiona.
- To już jutro... - szepnęła cicho. Ginny przygarnęła ją swoim ramieniem.
- Tak, wiem.. - zgodziła się z nią. Zapewniła ją, że sobie poradzi. Ale łatwo jest powiedzieć, trudniej już zrobić. Szatynka nie wyobrażała sobie tego jak ma stanąć w progu obcych drzwi ludzi, którzy powinni być od zawsze w jej życiu. To po prostu dziwne i niekomfortowe. Jednak teraz nie zamierzała sobie tym zaprzątać głowy. Chciała się nacieszyć ostatnim dniem starego życia razem ze swoją przyjaciółką. Później będzie się martwić o jutro i to co przyniesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz