Lista Rozdziałów

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział XIII

Otworzyłam oczy. Byłam na polanie pochłoniętej światłem księżyca. Miała idealny owalny kształt. Rozejrzałam się dookoła. Przez mrok panujący przy skraju polany nic nie widziałam, drzewa wokół niej sprawiały wrażenie muru, który chronił przed niebezpieczeństwem lasu bądź przed ucieczką osoby znajdującej się tam gdzie ja. Na środku drzewnej elipsy stał wielki dąb. Jego gałęzie były tak obszerne, że prawie stykały się z tymi znajdującymi się na skraju polany. Byłam sama, stałam i nie mogłam się ruszyć. Tak jakby ktoś rzucił na mnie jakieś dziwne zaklęcie. Wiedziałam, że śnie. To musi być sen. Byłam na niego przygotowana. Skup się Hermiono, to przecież Twój sen możesz go kontrolować - powtarzałam sobie w myślach. Jednak to nic nie dało. Dalej nie mogłam się poruszyć ani wydobyć z siebie jakiegoś słowa.
Nagle przede mną zmaterializowała się postać. Była to kobieta, nie widziałam dokładnie jej twarzy bo zakrywały ja gęste, potargane czarne włosy. Jednak od razu ją rozpoznałam. Bellatrix Lestrange. To na pewno była ona.
- No no.- zaśmiała się czarownica.- Próbujesz z tym walczyć, jednak nie wygrasz. To już nie są Twoje sny, teraz ja mam nad nimi władzę i nikt Ci nie pomoże. Rozumiesz. NIKT.
Ostatnie słowo wręcz wypluła z ust. Draco- pomyślałam bezwiednie. Czujne spojrzenie kobiety od razu zlustrowało całe moje ciało i skupiło się na mojej twarzy. Na jej usta wstąpił ironiczny uśmieszek.
- On tym bardziej Ci nie pomoże. Jest po naszej stronie i zawsze był. Jesteś dla niego niczym.- powiedziała z wrogością i ironią plując mi w twarz. Dalej myślałam o chłopaku. Zmienił się, na pewno. Udowadniał mi to przy każdym naszym spotkaniu, starał się być dla mnie miłym i to było ważne. Nie to skąd pochodzi, nie to w jakiej urodził się rodzinie i też nie to jak go wychowano. Najważniejsze było, że się starał. 
Myślenie o chłopaku dodawało mi sił, dzięki temu zdołałam poruszyć lewą ręką. Po chwili zrobiłam to samo z prawą. Aż w końcu zdołałam otworzyć usta i odezwać się do kobiety.
- To Tobie nikt nie pomoże Lestrange. - wychrypiałam zmęczonym głosem.- Jesteś słaba i sama. Co z tego, że masz przy sobie wielu Śmierciożerców, którzy chcą kontynuować dzieło Voldemorta. Jak przyjdzie co do czego, zostaniesz sama. Oni się będę bali śmierci bardziej niż Ciebie, nie jesteś Tomem. Nie wzbudzasz w nich takiego lęku. Jesteś nikim.
Po moich słowach czarownicy stężała twarz. Wyciągnęła w moją stronę różdżkę i patrzyła mi złowrogo w oczy.
- Wiesz szlamo, że we śnie też możesz umrzeć? - zapytała z ironicznym uśmiechem. - Ale nie to byłoby zbyt proste. Crucio!
Poczułam jak po moim ciele rozchodzi się fala gorąca. Było ona niedoniesienia, paliło mnie całą od środka i sprawiało niewyobrażalny ból. Po chwili miałam dość, spokojnie osunęłam się w ciemność.

- Draco!- krzyknęłam gwałtownie budząc się z koszmaru. Po moich policzkach od razu zaczęły spływać łzy. Dlaczego płakałam. Przecież nikomu nic się nie stało, dalej żyłam. Może płakałam z bezsilności i bólu, który sprawiła mi czarownica. Miałam już dość tych snów, nie chce spać do końca życia jeśli tak ma wyglądać każdy mój sen. Spojrzałam na zegarek. 3:00. Przecież ja już nie zasnę.- oburzyłam się w myślach. I co ja mam teraz robić.
Usłyszałam jakiś szmer dochodzący z łazienki. Spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam jak klamka w drzwiach się przesuwa. Nagle do pokoju wtargną blondyn oświetlając całe pomieszczenie różdżką. Miał potargane włosy, zaspaną twarz i był ubrany tylko w bokserki, więc spokojnie mogłam podziwiać jego dobrze zbudowane ciało. Spojrzałam w jego oczy i dostrzegłam w nich strach. Patrzył na mnie czujnie.
- Wszystko w porządku?- zapytał po chwili podchodząc bliżej.
- Tak..- szepnęła.- To tylko koszmar...
Chłopak podszedł do mojego łóżka i wskazał na jego skraj.
- Mogę?- uśmiechnął się do mnie uroczo a ja kiwnęłam głową na zgodę. Usiadł tuż obok mnie i znów przyjrzał mi się uważnie tak jakby sprawdzał czy na pewno wszystko ze mną dobrze.
- Nie wyglądasz najlepiej.- stwierdził po chwili mierzwiąc sobie włosy ręką.
- No co ty nie powiesz?!- oburzyłam się jak małe dziecko.- Jest trzecia w nocy a ja przed chwilą miałam okropny koszmar.
Spuściłam ręce i głowę. Parzyłam intensywnie na moją pościel, żeby tylko uniknąć wzroku chłopaka. Po chwili poczułam na swoim policzku jego chłodną dłoń.
- Płakałaś...- stwierdził po cichu ścierając mi łzy. - Tylko dlaczego? To dziwne i nie podobne do Ciebie.
- Przecież dziewczyny czasem płaczą.- powiedziałam i odważyłam się na niego spojrzeć. Miał zdziwioną twarz ale uśmiechał się do mnie ciepło. Widać było, że się o mnie troszczy. On już nie był tym samym człowiekiem co wcześniej. Zmienił się. A ta jędza we śnie mi nie wmówi, że tak nie jest.
- Ale nie ty.- odparł po chwili.
- Jak to nie ja?- zrobiłam tępą minę nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
- Ty nigdy nie płakałaś. Uprzykrzałem Ci życie przez sześć lat ale nigdy nie widziałem jak płaczesz. Dlaczego więc robisz to teraz?
- Płakałam, ale nigdy przy kimś. Robiłam to tylko wtedy kiedy byłam sama.- spojrzałam mu w oczy, były przepełnione smutkiem.- Uważałam, że nie powinnam nikomu pokazywać, że jestem słaba. Musiałam być twarda, w końcu byś zauważył, że Twoje obelgi mi nie przeszkadzają i byś przestał. Tak myślałam, jednak nigdy tak się nie stała. A ja w końcu się uodporniłam, przyzwyczaiłam do tego i przestałam płakać. A teraz płaczę bo mam dość. To łzy bezsilności. Nie chce już codziennie śnić tych samych koszmarów, to mnie doprowadzi do szału. Boję się tego co może się stać za parę miesięcy, że ona może skrzywdzić kogoś kogo kocham, kogoś na kim mi zależy. Jeśli tak ma wyglądać każdy mój sen to ja nie chce spać do końca życia...
Spuściłam wzrok, nie chciałam mu patrzeć w oczy mówiąc takie słowa. Właśnie odkryłam przed nim część siebie, którą rzadko komu pokazuje. To było nie w moim stylu. Jednak przy nim czułam się inaczej, czułam, że mogę mu wszystko powiedzieć a on mnie nie będzie osądzać. Po prostu przy mnie będzie.
Milczeliśmy tak chwilę bojąc się przerwać panującą miedzy nami ciszę. To nie była jakaś niezręczna i uporczywa cisza. To było ciche błaganie o ratunek, z obu stron. Ja błagałam o wsparcie, o pomoc w tym trudnym o kresie. A Draco... Nie byłam do końca pewna, więc odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Dostrzegłam w nich wołanie o bliskość. Chłopak potrzebował drobnego gestu, który pokaże mu, że jest potrzebny i ważny. W jednej chwili zapragnęłam być częścią jego życia, częścią jego samego. Patrzyłam na jego wąskie usta i ostre rysy twarzy. Jednak największą wagę przykuwałam do jego stalowo-niebiskich oczu. Niewiele myśląc przywarłam do niego ciałem pogrążając się w uścisku. Chłopak po chwili go odwzajemnił i przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie. Zaczął głaskać mnie po plecach i lekko kołysać. Poczułam się jak mała dziewczynka w silnych i opiekuńczych ramionach ojca.
- Nie martw się. - szepnął wprost do mojego ucha.- Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Będę przy Tobie. Wiedz, że możesz na mnie liczyć. A jeśli chcesz to może zostać tej nocy z Tobą, żebyś mogła spokojnie spać.
- To bardzo miłe z Twojej strony.- powiedziałam łamiącym się głosem. W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy, uporczywie nie pozwalałam im się wydostać. Jednak po chwili przegrałam tę walnę.- Draco, proszę zostań ze mną. Nie chce być sama... Boję się...
Mówiłam przez łzy i bałam się, że chłopak mnie nie zrozumie. Jednak od nie puszczając mnie odłożył różdżkę na stolik obok łóżka i odkrył pościel obok mnie żeby zrobić sobie trochę miejsca. Po chwili oboje leżeliśmy przytuleni do siebie. Blondyn dalej głaskał mnie po plecach, ja za to złożyłam głowę na jego ramieniu i delikatnie gładziłam jego klatkę piersiową.
Czułam się jak w niebie, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Jednak kiedyś będziemy musieli wstać z łóżka i pójść na lekcje. McGonagall odpuściła nam patrole, żeby Harry z Draconem mogli nauczyć mnie Oklumencji. Nie byłam z tego za bardzo zadowolona ale to dla mojego dobra a poza tym z dyrektorką się nie dyskutuje.
- Śpij Hermiono. - odezwał się Malfoy ciepłym głosem. - Będę Cię chronił przed koszmarami. Dobranoc.
Pocałował mnie delikatnie w czubek głowy i nie przestając głaskać mnie po plecach zamknął oczy. Ja zrobiłam to samo. Długo broniłam się przed snem jednak w końcu zasnęłam.

Obudził mnie pocałunek w policzek. Niemrawo otworzyłam oczy i naprzeciwko siebie zobaczyłam chłopaka. Uśmiechał się do mnie rozkosznie. Jego niesforna grzywka opadała na oczy, w których jarzyły się iskierki zachwytu. Czego on się tak ciesz?-zdziwiłam się w duchu.
- Jak się spało słońce?- zapytał mnie pieszczotliwie.
- Wspaniale, pierwszy raz od jakiegoś czasu nie miałam tych strasznych koszmarów. - uśmiechnęłam się do niego prostując się na łóżku.
- To dobrze. - powiedział robiąc to samo co ja.- Widzisz mówiłem, że Cię ochronię.
Zaśmiałam się wdzięcznie i poczochrałam jego grzywkę sprawiając, że opadła mu na lewą stronę.
- Tak Ci lepiej. - uśmiechnęłam się do niego a ten odpowiedział mi tym samym.
- Skoro tak mówisz to tak musi być, bo przecież ty zawsze masz rację. - zaśmiał się ironicznie i poczochrał mnie po włosach.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne.
Wstałam z łóżka, wzięłam ubrania z krzesła i poszłam do łazienki się przebrać. Malfoy zrobił to samo jednak zamiast do łazienki, ruszył do swojego dormitorium. Rzucił mi jeszcze przez ramie "Do zobaczenia na lekcji" i zniknął za drzwiami. Przygotowałam się dosyć szybko i ruszyłam na śniadanie. W Wielkiej Sali nie było dużo uczniów, większość jeszcze spało albo się szykowała na zajęcia. Zapewne moi przyjaciele należą do jednych z nich bo nie dostrzegłam ich przy naszym stole. Pospiesznie zjadłam śniadanie i ruszyłam do biblioteki, chciałam jeszcze raz przeczytać w spokoju rozdział o tych zaklęciach. Byłam ciekawa czy jest jakaś wzmianka o tym konkretnym zaklęci.
Szukałam informacji o nim jednak nic nie znalazłam, a męczyłam się dobrą godzinę. W końcu postanowiłam się spakować i ruszyć na Eliksiry.
- To będzie długi rok szkolny.- szepnęłam do siebie schodząc po wielkich schodach.

Eliksiry minęły mi bardzo spokojnie, Numerologia, Starożytne Runy i Zaklęcia także. Zebrałam masę punktów dla mojego domu i byłam bardzo z siebie dumna. W końcu nadeszła pora na moją lekcję z Harrym i Draco. Oklumencja nie była taka trudna na jaką mi się wydawała wcześniej. Wymagała jedynie skupienia i silnej woli. Byłam w tym całkiem dobra. Może nie wychodziło mi to od razu tak jak wszystko inne w magii ale czyniłam duże postępy.
- Gotowa?- zapytał Harry patrząc na mnie. Kiwnęłam głową. - Malfoy zaczynaj.
- Legilimens. - szepnął chłopak po czym wniknął do mojego umysłu. Czułam go. Widziałam jak przegląda moje wspomnienia, właśnie skupiał się na moich wakacjach. Widział mnie szczęśliwą u boku rodziców i przyjaciół. Skupiał się na każdym detalu naszej wycieczki do parku wodnego. Przeglądał od początku wszystko do końca, co robiłam co jadłam. Każdą moją rozmowę, dosłownie wszystko.
- Hermiono, musisz go zwalczyć. Posłuchaj mnie musisz zamknąć swój umysł. Wyobraź sobie, że zamykasz drzwi i zrób to samo ze swoim umysłem, zamknij jego drzwi. Uniemożliw mu dostęp do niego. - mówił do mnie Harry. - To proste jeśli to sobie wyobrazisz.
Zrobiłam tak jak mi kazał. Wyobraziłam sobie duże sosnowe drzwi z piękną srebrną klamką i tego samego koloru zawiasami. Oczami wyobraźni widziałam jak łapię za klamkę i po prostu zamykam wrota do mojego umysły. Kiedy były już szczelnie zamknięte poczułam jak blondyn znika z mojej głowy. Byłam tylko ja i moje myśli.
Zdyszana i wyczerpana usiadłam wygodnie w fotelu. 
- Bardzo dobrze Hermiono! Udało się !- krzyknął uradowany Harry.
- Jak na drugą lekcje poszło Ci całkiem dobrze. - uśmiechnął się do mnie Malfoy. - Spróbujemy jeszcze raz?
- Dobrze..- odparłam trochę zmęczona ale gotowa. Znowu wyobraziłam sobie to co przed chwilą.
- Legilimens- Draco wypowiedział zaklęcie i znowu wtargnął do mojego umysłu. Nie udało mi się go zamknąć na tyle szczelnie. Jakoś mu się udało wejść. Skupił się na wspomnieniach z dzisiejszej nocy. Na moich uczuciach w stosunku do niego i na moim śnie. Na nim skupił się najbardziej. Przypomniał słowa Bellatrix, słuchał ich teraz razem ze mną. Słuchał tego co o nim myślałam i tego co powiedziała mi ona.On tym bardziej Ci nie pomoże. Jest po naszej stronie i zawsze był. Jesteś dla niego niczym. Słowa czarownicy znowu wirowały mi po głowie, sprawiając, że łzy zaczęły napływać mi do oczy. Starałam się zamknąć swój umysł ale mi nie wychodziło. Nie dawałam rady. Nagle Malfoy zniknął z mojej głowy.
- Na dziś wystarczy.- rzekł spokojnie, zbyt spokojnie.
- Co? Ale czemu?!- zapytałam zdziwiona.
- Jesteś wyczerpana. Musisz spać.
- Ale ja muszę się tego w końcu nauczyć!- krzyknęłam wstając z fotela.
- Hermiono, spokojnie. - powiedział do mnie powoli Harry.- Na pewno na jutrzejszej lekcji pójdzie Ci lepiej, zobaczysz. A on ma rację nie powinnaś się przemęczać, idź spać. Na mnie też już czas, dobranoc.
Przytulił mnie lekko i zniknął za drzwiami. Spojrzałam gniewnie na Ślizgona, ten tylko wzruszył ramionami.
- Dziś też będę spać z Tobą.- powiedział w końcu. Skierował swoje kroki do dormitorium. Widząc moje protestujące spojrzenie dodał szybko. - Nie chce, żebyś miała koszmary, musisz mieć siły.
Siedziałam jeszcze długo w salonie patrząc na gasnący ogień. Chłopak miał rację, muszę mieć siłę żeby z tym walczyć. A skoro mam mieć siłę to muszę spać. A tylko śpiąc z Draconem mogę uniknąć koszmarów.
- Ehh... to bez sensu...- westchnęłam i ruszyłam do swojej sypialni spędzić kolejną noc w objęciach blondyna.

1 komentarz:

  1. Super rozdział! <3 Draco jest coraz bardziej kochany *.* Pasuje mu takie zachowanie :D Rozdział długi, mniam! :p Ciekawi mnie, co Draco myśli o tym śnie, który przejrzał i o słowach jego ciotki. KOCHAM TWÓJ BLOG I TO JAK PISZESZ <3

    OdpowiedzUsuń