Mojito to niedrogi a jednak ekskluzywny klub. Przychodzi tu śmietanka towarzystwa ale nie tylko. Przedstawiciele klasy średniej też przewijają się przez parkiet i korytarze. Bogato zdobiona sala cieszy oko i zachęca do zabawy. Tańczące na parkiecie osoby, zapełnione loże i długi bar, przy którym zawsze siedziało kilku samotnych mężczyzn. Wysoki barman właśnie nalewał dwóm dziewczyną drinki. Zadowolone uśmiechy zagościły na ich twarzach, gdy brunet postawił przed nimi dwie szklanki. Starsza z nich zapłaciła i odwróciła się z zamiarem odejścia do loży, jednak ktoś zagrodził jej drogę.
- Cześć piękna. - uśmiechnął się do niej figlarnie nieznajomy.
- Słucham ? - dziewczyna spojrzała na niego zdumiona.
- Dlaczego jesteś taka zdziwiona ? - puścił jej oko. - Jesteś najśliczniejszą dziewczyną tutaj.
- Chyba coś ci się pomyliło, a teraz z drogi. - powiedziała hardo Hermiona po czym ruszyła przed siebie ciągnąc za rękę Ginny.
- A ty dokąd? - mężczyzna złapał ją mocno za rękę przyciągając do siebie. - Mam ci kupić drinka, żebyś ze mną porozmawiała czy co ?
- Chyba zgłupiałeś ! A teraz mnie puść.
- Nie, nie, nie. Nie wolno pyskować.
Hermiona zaczęła się szarpać ale to nic nie pomagało. Rudowłosa ruszyła jej na pomoc ale drugi mężczyzna złapał ją o tyłu.
- W tej chwili mnie puść ! - szatynka spojrzała mu gniewnie w oczy.
- Ani mi się śni - mężczyzna pokazał jej język i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. - Piękna jesteś, idealnie wyglądałabyś w mojej pościeli.
Hermionie serce podeszło do gardła. Jeszcze nikt nigdy się tak do niej nie odzywał. Już podnosiła rękę do góry z zamiarem uderzenia niechcianego zalotnika w twarz, gdy ktoś ją wyprzedził. Po chwili szatyn leżał na podłodze trzymając się za bolącą szczękę.
- Powiedziała, że masz ją puścić. - wysyczał w jego stronę Zabini.
- Ty idioto ! - krzyknął w jego stronę mężczyzna, który trzymał Ginny. Puścił dziewczynę i ruszył w stronę Blaise podwijając rękawy. Nagle przed nim pojawił się Malfoy i zatarasował mu drogę.
- Wybierasz się dokądś ? - zapytał ironicznie.
- Z drogi dupku ! - chłopak zamachnął się na blondyna jednak on był szybszy. Zrobił unik po czym uderzył go z całej siły w brzuch pięścią. Gdy obaj mężczyźni leżeli na podłodze i próbowali się ogarnąć Malfoy wraz z Zabinim podeszli do zszokowanych dziewczyn.
- Nic wam nie jest ? - zapytał brunet ciepło przyglądając się siostrze i jej przyjaciółkę. Złapał szatynkę za rękę i obrócił sprawdzając z każdej strony. - Nie zrobił ci krzywdy?
- Nic nam nie jest Blasie, na prawdę. Dziękuję. - uśmiechnęła się ciepło do obojga.
- Co tu się dzieje ! - krzyknął gniewnie jakiś głos. Po chwili zobaczyli jak w ich stronę podąża dwójka ochroniarzy.
- Nic. - lodowaty głos Dracona wyraźnie zirytował potężnych mężczyzn.
- Jak to nic ? Bójki w tym klubie są niedozwolone. Musicie opuścić to miejsce.
- My ? Niby dlaczego ? To oni zaczęli ! - chłopak wskazał palcem na dwójkę osobników podnoszących się z podłogi. - Zaatakowali nasze dziewczyny !
- Przykro mi ale to bez znaczenia. - mężczyzna spuścił z tony ale pozostawał nie ugięty. Najwyraźniej rozumiał sytuację ale nie mógł odpuścić bo to wprowadziło by duże zamieszanie. Dziewczyny natomiast spojrzały zdziwione po sobie. Drugi ochroniarz zaczął wypychać poturbowanych podrywaczy z klubu.- Wyjdziecie sami czy mamy was wyprowadzić ?
- My nig... - zaczął Malfoy ale Hermiona zasłoniła mu usta ręką.
- Poradzimy sobie. - powiedziała pospiesznie i pociągnęła blondyna w stronę wyjścia. Po chwili dołączyli do nich Blaise i Ginny. Wyszli razem na zewnątrz, gdy tylko się tam znaleźli zaczęła się awantura.
- Jak on śmie ! Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z kim on rozmawiał ! Ludzi mojego pokroju się tak nie traktuje ! - wrzeszczał Draco. Ludzie przechadzający się obok oglądali się za nim. Niektórzy pukali się w głowę palcem inni śmiali.
- Masz racje Malfoy. Ludzi twojego pokroju powinno się zamykać w klatce. Idź lepiej poskarżyć się ojcu.- powiedziała Hermiona i pociągnęła Ginny za rękę. - Chodzi Gin idziemy się napić czegoś.
Dziewczyna przytaknęła głową i ruszyła z nią wzdłuż ulicy.
- Ej a my ?! - krzyknął za nimi brunet. - A co z nami ?!
- Radźcie sobie sami, to przez was wywalili nas z klubu. - powiedziała Hermiona przez ramie, gdy tylko zobaczyła minę swojego brata i jego przyjaciela zaśmiała się głośno. - Żartuję ! Chodźcie z nami ale bądźcie grzeczni !
Chłopcy dogonili dziewczyny w szybkim czasie i razem przemierzali chodnik. Szli w ciszy nie odzywając się do siebie. Po pewnym czasie skręcili w ciemną uliczkę.
- No, no Granger. Toś sobie wybrała idealne miejsce do picia. - powiedział Malfoy ironicznym tonem i posłał jej pasujący do niego uśmiech.
- Zamknij się i podaj mi swoją rękę. - dziewczyna zmiażdżyła go wzrokiem.
- Ale po.. - nie czekając na jego odpowiedź złapała go i Blaisa za rękę a Ginny nieśmiało chwyciła bruneta za wysuniętą w jej stronę dłoń. Poczuli znajome szarpnięcie w okolicach pępka i po chwili cała czwórka deportowała się z cichym trzaskiem tuż pod sam dom Hermiony na magicznych przedmieściach Londynu. Szatynka ruszyła przodem w stronę bramy i stanowczo pchnęła ją przed siebie. Zawiasy w metalowej konstrukcji zazgrzytały odsłaniając żwirową ścieżkę prowadzącą przed intensywnie zielony trawnik wprost pod ganek. Pod płotem rosły wysokie cedry oddzielające dom Gryfonki od ulicy. Gdzieniegdzie były rabatki z kwiatami ale prawdziwy raj na ziemi znajdował się za pięknym domem młodej panny Zabini.
Cała trójka szła w milczeniu za gospodynią. Blaise wraz z Draco podziwiali zadbany ogród i tętniące w nim życie. Natomiast Ginny była ciekawa co wyniknie z dzisiejszego wieczoru. Gdy znaleźli się już w środku Hermiona zrzuciła z siebie płaszcz i powiesiła go na najbliższym wieszaku, reszta poszła za jej przykładem.
- Na co masz ochotę kochanie ? - najstarsza z dziewcząt zwróciła się w stronę swojej przyjaciółki. Ale zanim ta zdążyła jej odpowiedzieć wyprzedził ją pewien ślizgon.
- W sumie to mi obojętne, ale preferowałbym Ognistą Whisky i ciebie w bieliźnie na moim łóżku. A tak po za tym nie musisz się do mnie od razu zwracać z taką czułością.
- Bardzo zabawne fretko. - Hermiona uśmiechnęła się do niego cynicznie a Zabini trzepnął go wnętrzem dłoni po głowie sycząc coś w rodzaju "nie mów tak do mojej siostry". Jednak młody Malfoy pozostał niewzruszony i jeszcze intensywniej zaczął wpatrywać się w szatynkę.
- Z cynizmem ci nie do twarzy.- dziewczyny prychnęła pogardliwie i ruszyła w głąb domu do salony, w którym obok kominka znajdował się barek z alkoholem. Rzadko kiedy z niego korzystała. Robiła to jedynie w przypadkach, gdy razem z przyjaciółką nie chciało im się stroić i wychodzić z domu. Dzisiaj mimo szykownych strojów musiały spędzić ten wieczór tylko w swoim towarzystwie.
Hermiona wyjęła z barku butelkę z bursztynowym płynem i zaklęciem z kuchni cztery kryształowe szklanki i cole dla Ginny. Postawiła wszystko na szklanym stoliku do kawy obok sofy a sama usiadła na podłodze na jednej poduszce tuż obok niego. Nie czekając aż reszta do niej dołączy zaczęła nalewać trunek, do jednego z nich dolała wspomniany napój.
- Nie pytam czy pijecie z colą czy nie bo to chyba oczywiste. - uśmiechnęła się do brata, gdy razem z pozostałą dwójką usiedli na kanapie.
- A co jeśli jednak potrzebują popity ? - odezwała się w końcu najmłodsza latorośl Wesleyów.
- W takim wypadku muszę was przeprosić ale w tym domu nie ma miejsca dla ciot. - Hermiona zaśmiała się wdzięcznie i puściła do Ginny oczko.
- No wielkie dzięki ! - oburzyła się ryża.
- No przecież o tobie nie mówię - szatynka posłała jej szelmowski uśmiech i upiła łyk ze swojej szklanki. Pozostali poszli jej przykładem.
- Opowiadaj mała jak poszła rozmowa - odezwał się Blaise śmiejąc - duży był szok ?
- To to na pewno, bez złości też się nie obyło... - dziewczyna spuściła nieco głowę i skupiła swój wzrok na trunku omijając spojrzenia reszty.
- No nie mów, że święty Potter zrobił ci awanturę - zakpił Malfoy, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego o czym rozmawia rodzeństwo.
- On nie i nie mów tak o nim. - Hermiona posłała mu mordercze spojrzenie i kontynuowała rozmowę z bratem. - Harry zachował się bardzo w porządku, tylko Ron się bardzo wkurzył. Zaczął na mnie krzyczeć tak jakby to była moja wina... I jeszcze powiedział, że...
Zapadła cisza, ponieważ panna Zabini uświadomiła sobie, że powiedziała o dwa słowa za dużo. Przez swoją głupotę spłonęła bardzo mocnym i wyraźnym rumieńcem. Blaise opacznie to zrozumiał i zaczął się denerwować.
- Co takiego powiedział ten kretyn ?! - pieklił się brunet przez co też zrobił się czerwony na twarzy jednak nie było u niego to tak widoczne jak u jego siostry.
- Nic takiego.. - odparła lekko skrępowana.
- Obraził cie ? - zapytał, a gdy nie uzyskał odpowiedzi kontynuował. - Zabiję go !
- Blaise ! Nie powiedział nic złego ! - wrzasnęła szatynka. - Tylko lekko ze mnie zaszydził pytając czy mam zamiar przeprowadzić się do lochów i stwierdził, że Malfoy będzie moim przyszłym chłopakiem. Nic wielkiego, tylko głupie teksty.
- Haha - zaśmiał się brunet. - Z tego co mi wiadomo to nawet w wierzy Gryffindoru nie będziesz mieszkać.
- Jak to ? - zdziwiła się gryfonka.
- Tak to - odpowiedział jej promiennie się uśmiechając. - jako prefekt naczelny zapewne dostaniesz prywatną kwaterę gdzieś na czwartym piętrze. - zaśmiał się jeszcze wdzięcznie po czym spoważniał. - A z tym kretynem nie będziesz. Nie wyrażam na to zgody.
- To chyba nie od ciebie zależy Diable. - Malfoy posłał mu cyniczny uśmiech jednak widząc minę swojego kolegi od razu spoważniał. - Jednak ja nie zamierzam robić w tym kierunku nic. Granger nie jest w moim typie. Nie lubię sztywnych kujonic.
Blaise posłał w kierunku kolegi mordercze spojrzenie po czym trzepnął go wierzchem dłoni znowu powtarzając słowa typy "nie mów tak o mojej siostrze".
- A wracając do prywatnych dormitoriów. Ja też jestem prefektem naczelnym, - Draco uśmiechnął się do szatynki. - więc zapewne będziemy dzielić pokój wspólny.
- Raczej nie będę tam spędzać z tobą czasu. - powiedziała zimno dziewczyna i zwróciła się do przyjaciółki. - Ginny pogadam z McGonagall jeszcze w pociągu i zapytam czy możesz zamieszkać ze mną. W końcu też jesteś prefektem, może nie naczelnym ale jednak. Z tobą będzie mi raźniej.
- Świetny pomysł - pisnęła szczęśliwa dziewczyna biorąc łyk napoju. - Może Malfoy zapyta o to samo odnośnie Zabiniego. To będzie fair.
- Masz rację, ale nie wiem czy jeden pokój wytrzyma taką ilość testosteronu.
Obie dziewczyny zaśmiały się. Młodzi ludzie pili jeszcze przez długie godziny, gdy skończyła im się butelka sięgnęli po następną, a gdy i ta się skończyła otworzyli jeszcze jedną. Śmiali się dużo i rozmawiali. Zaczęli się przyzwyczajać do swojego towarzystwa. W pewnym momencie Blaise odezwał się grobowym tonem.
- Jest sprawa Hermi.
- Jaka Baisku ? - rodzeństwo zaśmiało się na dźwięk tych zdrobnień.
- Matka organizuje bal. - zaśmiał się cynicznie. - Coś w stylu gali na cześć cudownego odnalezienia jej ukochanej córeczki. Musisz oczywiście na nim być. - uśmiechnął się wesoło widząc jej zagubioną minę. - Nie przejmuj się będę obok. A i nalegała żebyś zaprosiła swoich najbliższych przyjaciół. Weasley odpada ale Pottera chyba jeszcze zaprosisz ?
- Oczywiście, że Harry i Ginny ze mną przyjdą ! - zaperzyła się szatynka. - I jeśli ktoś z Weasleyów też będzie chciał przyjść ze mną to go wezmę. Chociaż masz rację, nie sądzę żeby Ron miał na coś takiego ochotę.
Hermiona lekko posmutniała, lecz starała się tego po sobie nie pokazać.
- Bal jest w tą niedzielę. - Zabini zauważył co dzieje się z jego siostrą i postanowił zmienić temat. - Mogę się do ciebie wprowadzić ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz