Hermiona przez długi czas patrzyła na swojego brata tępym wzrokiem. Nie docierał do niej sens jego słów. Pierwsze zdania jeszcze rozumiała ale to co powiedział jej później było dla niej totalną abstrakcją. Jak to ON chce zamieszkać w jednym domu z nią. Przecież to jest irracjonalne. Całe życie jej nie zauważał a teraz chce z nią zamieszkać. Może są rodzeństwem, ale jak to tak Gryfon ma mieszkać ze Ślizgonem? Przecież oni się pozabijają pod jednym dachem.
Dziewczyna potrząsnęła głową próbując wyrzucić z niej wizję morderstwa swojego brata.
- C-co proszę...? - wyjąkała wlepiając w niego jeszcze bardziej wzrok.
- No czy ja mogę się do ciebie wprowadzić?- powiedział powoli takim tonem jakby tłumaczył coś mało rozgarniętemu dziecku.
- Ale po co ?
- Ponieważ mam już dość mieszkania z naszą mamą. Ty mieszkasz sobie sama i masz spokój, poza tym uważam, że tak się lepiej poznamy i zżyjemy ze sobą. A i pomogę ci z płaceniem rachunków.
Wystawił w jej stronę język i uśmiechnął się ciepło. Sens jego słów powoli trafiał do Hermiony. Nie wiedziała czy nie rozumie tego wszystkiego przez alkohol czy dlatego, że jeszcze dwa dni temu się nienawidzili.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz ? - spojrzała na niego trzeźwiejąc od razu. - Przecież nie możesz jej zostawić samej !
- Ale ona ma swojego Roberta, więc nie jest sama. - Blaise skrzywił się nieznacznie wymawiając imię narzeczonego matki.
- Ale to nie to samo ! - krzyknęła na niego szatynka wstając z podłogi. Lekko się zachwiała, więc musiała złapać się ramienia Malfoya żeby nie upaść na podłogę. Gdy już złapała równowagę spiorunowała brata wzrokiem. - Poza tym sama umiem zapłacić za rachunki ! Nie potrzebuję niczyjej pomocy !
- A ja uważam że tak ! - wrzasnął Zabini również wstając. - Jesteś kobietą, do tego moją młodszą siostrą a ja jako dobry brat powinienem się o ciebie troszczyć !
- Ale to nie zmienia faktu, że sobie poradzę sama ! - Hermiona wbiła mu palec w klatkę piersiową i pukała nim za każdym razem, gdy z jej ust wydobywało się jakieś słowo. - Radziłam sobie całe życie sama ! Od roku mieszkam sama i też jakoś sobie radzę ! Jeszcze z głodu nie umarłam ! A uwierz, że nie za każdym razem obok mnie był Harry albo Ron !
- A więc to o nich chodzi ?! - zapytał ironicznie brunet. - No przepraszam bardzo, że pokłóciłaś się z ukochanym przeze mnie. To nie moja wina, że dopiero od wczoraj wiem, że jesteś moją siostrą !
- Ich w to nie mieszaj ! - wrzasnęła jeszcze bardziej zdenerwowana. Jakby dwa dni temu ktoś zapytał się jej z kim prowadziła najgłośniejsza kłótnie zapewne odpowiedziałaby, że z Ronaldem. Ale w tym momencie nie była pewna czy odpowiedziałaby tak samo.
- Sama ich w to wmieszałaś ! Pewnie jakby Potter albo Weasley zaproponowali ci to samo co ja zgodziłabyś się od razu bez żadnego wahania. - ostatnie zdanie wypowiedział lodowatym tonem.
- To co innego ! - wysyczała w jego stronę.
- DOŚĆ TEGO ! - wrzasnęła najmłodsza latorośl Molly i wstała z kanapy opierając dłonie na biodrach.
Rodzeństwo spojrzało na nią wkurzonym wzrokiem. Hermiona, żeby się uspokoić założyła ręce na piersi, Blaise poszedł jej przykładem. Stali oboje i patrzyli się na dziewczynę próbując zabić ją wzrokiem.
- Macie w tym momencie się pogodzić i przestać kłócić ! - wrzasnęła na nich nic sobie nie robiąc z ich zachowania. - Ty Hermiono masz mu powiedzieć dlaczego nie chcesz, żeby z tobą zamieszkał ! A ty Blaise przestań mieszać w to jej przyjaciół ! To są jej PRZYJACIELE ! Rozumiesz ? Malfoya też pewnie stawiasz na pierwszym miejscu mimo wszystko, bo go znasz dużo lepiej niż ją ! Jesteś co do niego pewny !
Stali przez chwilę w milczeniu trawiąc jej słowa, po czym szatynka zaczęła się wdzięcznie śmiać.
- Granger jesteś zboczona.- powiedział ironicznie Draco.
- Przestań się śmiać z tego co powiedziałam ! Do jasnej cholery Miona ! - wrzasnęła na nią przyjaciółka znowu podpierając dłonie na biodrach. Hermiona złapała się za bolący od śmiechu brzuch a drugą ręką wytarła płynące z oczu łzy.
- A-a-ale ja n-n-ie z tego się śmieję - powiedziała pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu. Hermiona uspokoiła się już trochę i spokojnym tonem odpowiedziała przyjaciółce. - Po prostu wyglądasz jak swoja matka.
- Bardzo zabawne ! - Ginny zgromiła ją wzrokiem ale sama też zaczęła się śmiać. Po chwili cała czwórka się śmiała.
- To jak będzie mała ? - zapytał w końcu brunet.
- Musze to przemyśleć - odpowiedziała Hermiona. - dam ci znać w niedzielę.
- No dobrze. - powiedział niechętnie Blaise i upił łyk ognistej ze swojej szklanki. - Ale pozwolisz mi chociaż dziś tu przenocować ? Matka zabije mnie jak znowu przyjdę pijany i jeszcze przyprowadzę tego głąba ze sobą.
Wskazał palcem na Malfoya, który utkwił wzrok w ścianie.
- Ja wcale nie jestem pijany - powiedział powoli blondyn przeciągając sylaby tak jak to robił, gdy był młodszy. - Przynajmniej nie bardziej niż ty.
- No dobra dobra, wyluzuj. - brunet podniósł ręce w akcie kapitulacji.
- Niech będzie - powiedziała w końcu Hermiona. - Możecie tu przenocować, na górze są dwa wolne pokoje. Parę razy korzystali z nich Harry i Ron.
- Nie będę spał w niczym czego dotykał Głupotter albo Wieprzlej ! - oburzył się Draco zaczesując włosy ręką.
- Spokojnie - westchnęła głośno dziewczyna. - Wszystko jest wyprane i odrobaczone.
Malfoy zaśmiał się ironicznie i o dziwo jak na niego uśmiechnął promiennie. To pewnie przez alkohol, ale jego uśmiech jest piękny. Pomyślała Hermiona po czym skarciła się za tę myśl.
- Wiem - powiedział krótko Malfoy.
- C-co wiesz? - zająknęła się Granger bojąc się, że Ślizgon odczytał jej myśli.
- Że odrobaczyłaś pościel, też bym tak robił na twoim miejscu. - puścił jej oko i więcej nie kontynuował tego tematu.
Gdy wszyscy wypili swoje napoje do końca, rozeszli się do swoich pokoi. Blaise wybrał pokój wychodzący na ogród, ten tuż obok Hermiony. Natomiast Draco nie mając większego wyboru ulokował się w pokoju, którego widok na dom sąsiadów i ogród Gryfonki przysłaniał lekko wielki cedr. Hermiona razem z Ginny zniknęły w jej pokoju. Przez długi czas nie mogły zasnąć pogrążone w rozmowie.
- On jest nawet słodki - powiedziała w pewnym momencie najmłodsza.
- Kto ? - zapytała głupio jej koleżanka.
- No Blaise głupia a kto ?
- Ja tam nie wiem co siedzi w twojej głowie czasami - Hermiona wytknęła w stronę rudej język, po chwili oberwała kuksańca w bok.
- Widziałam jak na niego patrzysz...- szepnęła cicho.
- Na kogo ? Na Blaise? To mój brat normalnie na niego patrze.
- Nie na niego... Na Malfoya... - Ginny uważnie obserwowała każdy ruch przyjaciółki.
- Wydawało ci się - powiedziała wymijająco - idź spać.
- No dobrze, ale jak będziesz chciała pogadać zawsze służę pomocą. - Ruda westchnęła z rezygnacją i opadła na łóżko. - Dobranoc.
- Dobranoc Ginny - Hermiona odwróciła się w stronę swojej przyjaciółki i przytuliła się do niej. - Dziękuję, że jesteś.
Następne dwa dni minęły szatynce w spokojnej atmosferze. Jej brat prawie cały czas przesiadywał z nią w domu. Opowiadał o matce i ojcu. W sobotę przyniósł ze sobą nawet album rodzinny i pokazał jej jego zdjęcia. Gdy Hermiona ujrzała twarz swojego ojca wydał jej się dziwnie znajomy, jakby kiedyś go gdzieś spotkała. Dziewczyna późnym sobotnim popołudniem wysłała Harryemu i Weasleyom zaproszenie na bal z okazji jej cudownego odnalezienia. Potter od razu wysłał jej pozytywną odpowiedź. Niestety na list od rodziny swojego drugiego przyjaciela musiała trochę dłużej czekać. A gdy w końcu przyszedł nawet nie zdziwiła jej jego treść. Wszyscy Weasleye zgodzili się przyjść prócz jednego, Ronalda.
Niedzielnego poranka Hermiona obudziła się w świetnym humorze. Krzywołap, który zazwyczaj wygrzewał się w fotelu obok jej łóżka teraz siedział na poduszce obok jej głowy mrucząc wdzięcznie.
- Cześć kotku - powiedziała dziewczyna radośnie głaszcząc go po płaskim pyszczku. - Głodny?
Rudzielec przytaknął jej miauknięciem i zeskoczył z łóżka idąc w stronę kuchni. Gryfonka podążyła za nim w między czasie ubierając szlafrok. Gdy zeszła na dół stanęła zdumiona w drzwiach. Po środku jej kuchni stał Malfoy, który żywo gestykulując rozmawiał o czymś z jej bratem.
- Powiedziałem ci przecież, że masz ją zostawić w spokoju ! - krzyknął Blaise. Na twarzy miał grymas wściekłości, który zniknął gdy ujrzał swoją siostrę. - Dzień dobry mała, jak się spało ?
- Bardzo dobrze - powiedziała Hermiona podchodząc do brata i całując go w policzek na powitanie. - O czym rozmawialiście?
- To.. hmm, nic ważnego - powiedział brunet mierzwiąc sobie włosy z tyłu głowy ręką.
- Ta jasne, uwaga bo uwierzę. - powiedziała dziewczyna nalewając sobie soku do szklanki. Upiła spory łyk po czym sięgnęła do jednej z szafek i wyjęła jedzenie dla kota.
- Takie wiesz, Ślizgońskie sprawy. - powiedział Malfoy i uśmiechnął się.
- Ślizgońskie? - zdziwiła się Hermiona. - Czy wy coś kombinujecie?
- Nie ! - zaprotestował od razu Blaise. - Po prostu mówię temu kretynowi, żeby odpuścił w końcu.
- Co takiego ma odpuścić? - zapytała, gdy nie usłyszała odpowiedzi zmierzyła ich tylko wzrokiem i wzruszyła ramionami. - Dobra wypad z mojego domu. Już 10 godzina, za chwilę będzie Ginny.
- No i co z tego? Chętnie dotrzymamy wam towarzystwa. - żachnął się Draco.
- Nie nie nie. Musimy się przygotować i coś jeszcze zrobić. A mamy na to bardzo mało czasu.
Dziewczyna podeszła do nich i zaczęła ich wypychać z kuchni w stronę drzwi wyjściowych.
- Ale ja ci pomogę. - powiedział Blaise próbując ją powstrzymać.
- Do widzenia ! - krzyknęła po czym wystawiła ich na podwórko i zamknęła drzwi.
- Hermiona ! No nie wygłupiaj się !
- Dobra stary, przestań. - powiedział ironicznie Draco, po chwili dodał. - Granger i tak niczego nie wytłumaczysz. To jest panna Ja-Wiem-To-Wszystko-Granger. Ona zawsze wie najlepiej.
- Nie obrażaj jej ! - słuchać było głuche uderzenie po czym cichy trzask deportacji.
Hermiona zaśmiała się cicho i poszła do siebie do pokoju po ubrania na wieczór.