Lista Rozdziałów

wtorek, 17 maja 2016

Rozdział XVIII

Przemierzałam korytarze szybkim tempem rozmyślając o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Byłam wykończona psychicznie nie tylko zaklęciem  Protegoimpus. W tym momencie najbardziej przejmowałam się tym co powiedział mi wcześniej Ron. A co jeśli miał racje i Draco tak na prawdę przez cały czas pomaga swojej ciotce. Czy w takim razie wszystkie jego gesty, słowa i czyny były sztuczne. Czy robił to tylko po to by mnie wykorzystać i doprowadzić do niej. Nie to bezsensu, jakby chciał to zrobić zrobiłby to już wcześniej. Szepnęłam do siebie w myślach. W cichy dotarłam do Malfoya i nieznacznie przywitałam się z nim skinieniem głowy. Ruszyliśmy korytarzem, gdy ten postanowił zacząć rozmowę.
- Jak się masz ? - zagaił niby od niechcenia przejeżdżając ręką po włosach, które wyglądały jakby przykleił je do głowy grubą warstwą żelu.
- Dobrze. - odparłam krótko - Jestem tylko zmęczona całym dniem. Odwalmy ten patrol szybko i wracajmy do dormitorium.
Zgodził się ze mną cichym mruknięciem i ruszył przodem w ciemność. Przez resztę drogi już się nie odezwał. 

                                                                ***
 Powoli mijały kolejne dni a za nimi tygodnie. Każdy kolejny wyglądał jak cień poprzedniego. Dzień w dzień to samo. Śniadanie, zajęcia następnie obiad potem zajęcia z McGonagall, kolacja a na koniec patrol z Draco. Jedynie weekendy wyglądały trochę inaczej. Miałam wtedy wolne od normalnych szkolnych lekcji za to więcej ćwiczeń z dyrektorką. Nie zdążyłam się obejrzeć a już przyszedł grudzień i zbliżały się święta. Długo rozmyślałam nad tym co zrobić. Wyjazd do domu nie wchodzi w ogóle w grę a siedzenie w zamknięta w Hogwardzie może być nudne. Na szczęście Draco zdeklarował się, że ze mną zostanie jeśli nie wyjadę do domu na święta. Strasznie upierał się przy tym bym została w zamku tłumacząc, że się o mnie martwi.


Wracałam właśnie od Hagrida wraz z Ginny i Harrym, gdy pierwsze płatki śniegu spadły na błonia. W szybkim czasie zrobiło się ich więcej, co dodało temu miejscu jeszcze więcej magii.
- Nareszcie spadł śnieg - ucieszyła się ruda osóbka. 
- Fakt, długo to mu zajęło. Już połowa grudnia - zaśmiał się Harry, po czym spojrzał na mnie poważnie. - Zostało mało czasu, jak się miewasz ?
- Jeśli pytasz się o to jak czuję się z tym, że termin mojej śmierci wyznaczony jest gdzieś tak pod koniec tego roku, to muszę ci powiedzieć, że fatalnie. Chociaż już dużo o tym myślałam, więc powinnam się z tym oswoić. - posłałam mu blady uśmiech i spróbowałam się zaśmiać.
- Oj Hermiona, nie dramatyzuj - odezwała się lekko Ginny, jednak szybko spoważniała. - Znaczy ja wiem, że to jest ważna sprawa i w ogóle ale ty jesteś Hermiona Granger. Uratowałaś Hogwart, pomogłaś Harry'emu dostać się do kamienia filozoficznego, odnaleźć komnatę tajemnic i przyczyniłaś się jeszcze do innych sukcesów. Tyle w życiu osiągnęłaś i nie raz się naraziłaś, więc z tą flądrą też sobie poradzisz. 
- Dzięki kochanie, to było piękne przemówienie. Od razu mi lepiej. - posłałam jej szeroki uśmiech i przytuliłam mocno do siebie. 

Resztę dnia spędziłam na robieniu notatek na numerologię. Po jakiejś godzinie miałam już zapisane małym drukiem dwie strony pergaminu. Właśnie miałam zabrać się za eliksiry, kiedy do mojego dormitorium bez pukania wpadł blondwłosy mężczyzna siadając na moim łóżku. 
- Co tam robisz kochanie ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź sam sobie dokończył. - Znowu się uczysz, powinnaś zrobić sobie chwilę przerwy. 
Wyciągnął do mnie rękę i teatralnie poklepał miejsce koło siebie. Posłusznie wstałam i usiadłam obok niego.
- Mam już szczerze dość, głowa mi pęka.
- No widzisz, za dużo pracujesz - położył się pociągając mnie za sobą, jednak ja usiadłam po turecku na przeciwko niego i zaczęłam uważnie mu się przyglądać. 
- Co tak patrzysz ? - zapytał - Ej co Ty robisz ?
Odsunął się lekko kiedy zobaczył jak wyciągam w stronę jego głowy moją dłoń.
- Cicho bądź i mi nie przeszkadzaj.
Posłusznie zamilkł i pozwolił mi dotknąć swojej głowy. Powoli wplotłam palce we włosy Malfoya i delikatnie je zmierzwiłam. Cofnęłam rękę przyjrzałam się mu i powtórzyłam tą czynność tym razem mocniej roztrzepując mu włosy.
- Ej przestań ! Zniszczysz mi fryzurę ! - oburzył się.
- O to właśnie chodzi fretko. - przyłożyłam mu palec do ust, nakazując mu znowu umilknąć i powróciłam do swojego dzieła. Tym razem użyłam obu rąk. Roztrzepałam włosy po czym poukładałam je lekko tak, że opadały mu nonszalancko na twarz.
-Tak wyglądasz lepiej - uśmiechnęłam się do niego ciepło. - Nie powinieneś ich tak ulizywać do tyłu pozwolić im, żyć swoim życie. Popatrz, - sięgnęłam po lusterko i wręczyłam je chłopakowi - widzisz o co mi chodzi ?
- No, no Granger. Wyglądam bosko - uśmiechnął się do mnie figlarnie. - Teraz każda będzie moja.
- No pewnie, chyba w snach - rzuciłam w niego poduszkom kładąc się obok. - A propos snów, jest już późno. Dobranoc.
- Dobranoc kochanie - szepnął mi we włosy przytulając się do mnie. Po niedługim czasie odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Zimny wiatr i śnieg smagały moją twarz. Pod stopami czułam skrzypienie śniegu. Co jakiś czas dostawałam jakąś gałęzią w twarz ale dalej twardo parłam na przód. Nie wiedziałam gdzie idę ale czułam się tak jakbym musiała iść akurat w tę stronę. Śnieg padał coraz mocniej a ja coraz bardziej zagłębiałam się w ciemny las. W końcu między drzewami ujrzałam jak delikatnie przebija się światło księżyca. Ręka piekła mnie coraz bardziej ale nie zatrzymywałam się. Gdy minęłam ostatnie drzewo przede mną wyłoniła się polana w kształcie idealnego okręgu. Na środku niej stały dwie postacie, które od razu rozpoznałam. 
- To stanie się, gdy śnieg cały pokryję ziemię ! - krzyknęła kobieta.
- Hermiono proszę wybacz mi... - wykrzyknął chłopak ale ona szybko mu przerwała. 
- Avada Kedavra !

Zerwałam się jak oparzona i szybko usiadłam na łóżku. Mój krzyk obudził Dracona, który właśnie przyglądał mi się bacznie.
- Co się stanie ? - tylko tyle zdążyłam usłyszeć, a później była już tylko ciemność.